wtorek, marca 06, 2018

Potrzebuję odrobiny adrenaliny.

To uczucie wraca do mnie jak gorączka - że zapomniałam o czymś ważnym i powinnam teraz biec jak najdalej, uczyć się strzelać i nurkować w ciemne korytarze. Powinnam tam być, na jakiejś misji, ktoś mnie potrzebuje, dodatkowej pary rąk. Powinnam iść jak najprędzej na komisje wojskową i znów czuć jedynie smutek i wolność, ale nie przyjmą mnie. Jestem przecież wariatką... No cóż nie wydaje mi się to sprawiedliwym określeniem. Bo czy nie jestem taką samą wariatką jak Ci którzy zgodzili się na misje w Iraku, albo Afganistanie? I znów czuję się jak dziecko, które bardzo czegoś chce ale nie może tego dostać, po raz pierwszy od dawna zbiera mi się na płacz. "Piczku materi"- szydzę - znów nie zasnę, muszę gdzieś biec, coś zrobić. Nierealne marzenia. Czeka mnie nudna przyszłość.

-Zapisałam się na kurs barmański. - mówię przyjacielowi.
-Oj, Wisienka. Ty już wszędzie i wszystkim byłaś. Wizażystką, tajną agentką i jeszcze barmanem chcesz zostać? - śmieje się.
-Czemu nie? Jak wyrobię prawko to jeszcze taksówkami trochę pojeżdżę.
- I książkę napisz. Chętnie przeczytam.

- Niech zgadnę... - mówi Merlin. Jest anarchistą, pełnym adrenaliny we krwi, mimo wszystko nie boję się go.- Pochodzisz z dobrego, bogatego domu.
-Nie, nie jesteśmy bogaci, ale też nie biedni. Skąd ten wniosek?
-Nie jesteś przypadkiem trochę rozpuszczona?
-Nie sądzę... - odpowiadam i szybko analizuję swoje życie.

Bo jeśli coś chciałam - musiałam na to zapracować, tak było od małego. W wieku 16 lat jeśli chciałam mieć pieniądze to musiałam iść do pracy i sama je zarobić. Rodzice jednak nie odmawiali mi nigdy jedzenia, wody, albo ubrań - chyba, że były za drogie, wtedy sama musiałam je kupić.
W podstawówce pomagałam w gospodarstwie i opiekowałam się młodszą sąsiadką, w gimnazjum roznosiłam ulotki, a w liceum pracowałam na zmywaku, w call center, jako opiekunka i sprzątaczka.
Jednak nie jestem Merlinem, zatwardziałym anarchistą, który nie miał rodziny i nikt nigdy mu nie pomagał finansowo... Zresztą nie tylko finansowo.

-Trzy razy celowałem w głowę, ale broń wypaliła dopiero za czwartym razem. W ten sposób przestrzeliłem sobie rękę. - opowiada.

Jednak żle go oceniłam. - myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz