Opowiadanie.

Atramentowy płód.

Dla Larrego, który zainspirował mnie swym szczerym i zagmatwanym życiem. Dziękuje mu za kawałki jego duszy z których skleiłam to opowiadanie i życzę, by w końcu odnalazł się w tym oślizgłym świecie. - 2009rok

Dla Larrego, którego już tu ze mną nie ma, oby żył wiecznie w mojej pamięci. - 2013 rok



Zawsze chciał stworzyć opowieść bez żadnego bohatera.
Taki eksperyment.
Sprawdźmy czy świat mógłby istnieć bez jakiegokolwiek życia.
Jak to wytłumaczyć?
Jak wytłumaczyć, że prawa fizyki mogą zostać zawieszone?
Że można ulecieć w górę i nie spaść?
Że czas skacze w przód i w tył, a my nie mamy nad nim kontroli?
Być może jest szaleńcem.
Być może kurz osiadł na jego oczach.
A może po prostu jest zaburzony?
Jeszcze wczoraj był ateistą mającym misje od boga.
On był bogiem!
I sam siebie unicestwił.
Czy człowiek może zmusić siebie do czegoś wbrew swej woli?
Zdaje się, że tak.
Zdaje się, że to było zaledwie kilka dni temu.
Czasem wydaje mi się, że ta cząstka jego jeszcze gdzieś tu bytuje zawieszona pomiędzy światem materialnym, a duchowym.
Zdaje się nam, a jednak tak nie jest.
To wszystko, to po prostu 27 pudełek puzzli wymieszanych ze sobą.
A prawda?
Jaka prawda?
Prawda to pojęcie względne.
Uznaje jedynie prawdę na dzień dzisiejszy.
Z jakiego punktu widzenia spoglądasz na te słowa?
Czemu ludzie tak bardzo boją się opinii innych?
Chce być akceptowany, jednocześnie pozostając outsiderem.
Nienawidzi białych, a jednak sam jest biały.
Czy to świat oszalał, czy ta cząstka jego?
Czy ta cząstka mnie?
Czy powiedziałam coś źle?
Jedyne co go zatrzymuje to on sam.
Boi się, że może wszystko.
Do czego jesteśmy zdolni?
Jak daleko potrafimy się posunąć, by zobaczyć skutki naszego cuchnącego żywota?
Zna zaledwie 2 tysiące słów.
Używa przeciętnie od 7 do 8 tysięcy.
Dziwne?
Przecież nie stworzyłam go człowiekiem.
Właściwie mało mówi.
Bo po co mówić, gdy każda zdrowa myśl rozpływa się, lub pryska jak bańka mydlana?
Ma paranoje.
To, że ma paranoję, nie znaczy, że go nie obserwują.
To, że kogoś obserwują, nie znaczy że ma paranoję.
Gdzie podziała się równowaga?
Świat przechyla się do pionu, by zaraz znaleźć się w poziomie.
Poziom nędzy nierównego gruntu.
Zgubił się.
Jeśli grunt jest nad jego głową to gdzie znajduje się sufit?
Ślady butów na suficie świadczą o pewnej niepewności astronautów.
Niedługo wyruszy w podróż przeznaczenia i przypadków.
Jedyne czego mu brakuje to nogi.
Kto da mu tę szanse ucieczki?
Kto byłby zdolny do tego poświęcenia?
Czemu do tej pory poruszał się jedynie windą w górę i w dół?
Piętro górne – „Witamy! Tu rejestr geniuszy.”
Piętro dolne – „Witamy! Tu rejestr wariatów.”
W tym budynku nie ma więcej pięter.
Jak już wspominałam to przez brak równowagi.
Ktoś wylał denaturat.
Opary przedostały się przez jego cienką skorupę.
Ktoś nasrał na górnym piętrze.
Już nigdy więcej się tam nie pojawi.
Więc myślisz, że to jedynie fikcja?
Nie czujesz tego rozchodzącego się odoru?
On wciąż czeka na trzydziesty pierwszy dzień listopada.
Wciąż ma nadzieje.
Czy to świat oszalał?
Czy ta cząstka jego?
Czy ta cząstka mnie?
Co zrobiliśmy źle?
Życie ma tak dużo przycisków, aż się prosi, by je nacisnąć.
Jednak nikt tego nie robi.
Nikt nie chce grać roli łotra.
Oprócz niego.
To on widzi prawdę.
Choć nie ma nóg, to on jest symbolem wolności.
A wy możecie udławić się swoim przeciętnym życiem!
Gdzie jest równowaga?
Jeśli równowaga oznacza przeciętność to nie chce już więcej o niej słyszeć.
Dziś niestety idę w jego ślady.
Zmierzam po śladach.
Pierwszy cel - sufit.
To tam widnieją odciski jego butów.
Jak to możliwe?
Przecież nie ma nóg.
Więc ja sama jeszcze do końca tego nie rozumiem, gdy moje kości raz znikają, a raz pojawiają się w mojej zaciśniętej dłoni.
Czy to sen, czy to jawa?
Potrafi śnić wcale nie zasypiając.
Potrafi zasnąć wcale nie śniąc.
Sądzę, że to niezdrowe.
Kto dziś zwraca uwagę na to co jest zdrowe, a co nie?
Czemu marnujemy swoje szanse?
Gdzie nas prowadzi los?
On samodzielnie oddycha, czy tylko leży podłączony do respiratora?
Pewnego dnia znajdzie rozwiązanie na moje pytania.
Jednak czy zdąży udzielić mi na nie odpowiedzi?
Jego życie jest kruche.
Z jego perspektywy my jesteśmy wiecznością.
Jeśli chciałabym go zabić wystarczyłoby postawić kropkę i zamknąć zeszyt.
Jednak nie mogę tego dziś zrobić.
Podziwiam go – to jak wylania się spomiędzy kartek.
On nie jest fikcją!
Istnieje w moim życiu i ma na nie ogromny wpływ.
Nie ignorujcie go!
Jest jedną z tych rzeczy, które trudno pojąć.
Czy musi zginąć?
Czy wszystko musi kiedyś przestać istnieć?
Nie wiem...
Jednak nie dziś.
Jeszcze nie czas.
Dziś nie postawie kropki.
Zabójstwo musi być rzeczą dokładnie zaplanowaną.
Dziś dajcie mu nogi!
Niech się broni.
Niech ucieka gdzie chce...





Czy to dobrze, że stworzyłam go bez nóg?
Czemu ma cierpieć z mojego kaprysu?
Zastanawia mnie to, dlaczego po prostu nie oddam mu swoich.
Pewnie sama ich nie mam.
Wykonali amputację.
Szkoda, że przegapił ten moment.
Medycyna zawsze go interesowała, szczególnie anatomia człowieka.
To go obrzydzało.
Porzucił niewinność i szybko przestał być dzieckiem.
Jest za to odwodnionym piromanem.
Trudno ugasić jego gniew.
Zapala się do niszczenia zeschłego naskórka na waszej pięcie Achillesowej.
Wypadł!
Wypadł przez okno i spostrzegł, że wciąż jeszcze oddycha.
Jak można nie gardzić kimś kto jest sterowany?
Musze być okrutna tak nim pomiatając.
Jestem jego matką.
Nigdy nie chciałam mieć dzieci, więc będę zmuszona go uśmiercić.
Dokonam aborcji.
Jego największą zaletą jest to, że nie jest człowiekiem.
Mniej ludzcy i źli są szczęśliwsi.
Cicho...
Szepnął mi właśnie coś do ucha.
Nie chce tego słuchać!
Nie wie czego żąda od życia.
Nikt tak naprawdę nie wie.
Unosi się w przestrzeni.
Przestrzeń jest pustką otaczającą materialne obiekty.
Nie może bez nich istnieć.
Więc czy na pewno to jedynie przestrzeń?
Uważam, że można nazwać go energetycznym wampirem.
Egoistą wysysającym z innych iskry chęci do działania.
Jestem z niego dumna.
Sądzisz, że odezwały się we mnie matczyne uczucia i odruchy?
Mylisz się.
Nie zagrzeje on nigdy nigdzie miejsca.
Nazywam to splunięciem w patriotyzm.
Zawsze przebywa w nieznanym mu towarzystwie, i choćbyś nie wiem jak chciał pomóc, zawsze pozostanie osamotniony.
Zauważyłam, że ma piękne oczy.
Błyszczące, zielone.
Zdradzają jego złość na swoją bezradność.
Co takiego zrobiłam, że siedzi w tobie tyle wściekłości?
Twój kłujący i irytujący wzrok.
Przeszywający na wskroś i przyciągający jak magnez.
Jak inaczej miałby patrzeć ktoś kogo matka nie tylko nie kocha, lecz nienawidzi, a ojciec jest jedynie chorym wymysłem?
Kiedyś chciał spróbować zachowywać się jak inni.
Starał zaprzyjaźnić się z normalnymi, przeciętnymi osobami.
Nie chcieli go.
Po prostu czuli, że śmierdział inaczej niż oni.
Ten zapach mi akurat odpowiada.
Tak samo jak jego nieprzestrzeganie zasad etycznych.
Dzięki temu z dnia na dzień spostrzegam go coraz wyraźniej.
W każdej chwili mogłabym go zmienić.
Nie potrzebuje do tego żadnych leków, elektrowstrząsów, ani operacji neurochirurgicznych.
Jednak tego nie zrobię.
Więc jest on szaleńcem czy nie?
Freud mawiał, że każdy posiada jakieś zaburzenie psychiczne, lecz nie każdemu da się to udowodnić.
Jego kartoteka spłonęła.
To dobrze.
Zostawcie go w spokoju.
Tylko ja mam prawo do znęcania się nad nim.
Nie rozgryzajcie tej skorupy, którą się osłania.
Uwierzcie mi, że nie chcecie się dowiedzieć co się pod nią kryje.
Dajcie mu puste karty.
Choć raz zagrajcie czysto.
Nie twierdze, że w jego szkicu nie ma skazy.
Niech pooddycha jeszcze tych parę dni.


Oddech.
Oddech.
Oddech.




Ktoś znalazł go martwego, zimnego, bez ducha.
Żył w samotności i tak też zginął.
Miejmy nadzieję, że ją lubił.
Udusiłam go, zamykając w zbyt małym słoiku.
Gdy przykryłam wieczko jego oczy, niegdyś jak dwa magnesy, stały się puste.
Czy ktoś będzie go wspominał?
Czy ktokolwiek będzie o nim pamiętał?
Dla innych był tylko bezimiennym dziwakiem.
Dla mnie oznaczał wszystko.
Przesłaniał mi cały świat.
Mój syn, ma ofiara, mój Larry.
Aborcja dokonana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz